Poprawniej brzmi Lillehammer 1994 oczywiście, ale nasze Lillehammer ma w nazwie 2010 ;) wioska olimpijska to jakaś wielka prowizorka - jeśli chodzi o budynki. Jedyna atrakcja to oczywiście skocznie - te robią wrażenie. Pogoda dopisywała, co widać na zdjęciach. Poza tym sierpień w pełni - tuż pod skocznią kombajny na pełnych obrotach ;) i pachniało żniwami. Pokonaliśmy 952 stopnie, aby obejrzeć skocznię z Lysgardsbakkene z tarasu widokowego. Nie mogliśmy sobie tylko wyobrazić, gdzie oni tu zmieścili 50 tys. osób na uroczystości otwarcia olimpiady.